W czwartek, 3 czerwca odbyła się piąta edycja Festiwalu Body. Wydarzenie odbyło się w całości w szydłowieckiej farze, a gośćmi byli: biskup Marek Solarczyk, ordynariusz diecezji radomskiej oraz Wojciech Modest Amaro, znany restaurator, który opowiadał o męskości i swojej wierze.
W szydłowieckiej farze pojawił się ksiądz prałat Albert Warso. To kapłan, którzy pochodzi z Jastrzębia, ale na co dzień przebywa w Watykanie. Jest pracownikiem Kongregacji Wiary i Nauki. Przywiózł ze sobą szczególny prezent. To piuska z odręcznym podpisem papieża Franciszka. – Papież wie, że dziś w Szydłowcu gromadzi się młodzież. Wie, że istnieje Strefa JP2 – mówił ksiądz Warso, który jednocześnie prezent wręczył biskupowi Solarczykowi, a ten dziekanowi Markowi Kucharskiemu, proboszczowi parafii pod wezwaniem świętego Zygmunta w Szydłowcu. – Obiecuję, że na pewno będzie w szczególnym miejscu w świątyni – stwierdził ksiądz Kucharski.
Organizatorzy w tym roku chcieli porozmawiać o męskości, z ducha i krwi (kapłani i ojcowie). Nawiązywano między innymi do świętego Józefa. Gościem specjalnym w tym roku był Wojciech Modest Amaro. Mówił o swojej wierze. Wspomniał, że ma 19-miesięcznego syna. – Słowo tato dla mnie osobiście oznacza opokę, pomoc, wsparcie. Syn jakieś 200 razy dziennie wypowiada to słowo, bo zwraca się do kogoś kogo kocha, komu ufa. Zdaję sobie sprawę z tego, że Bóg prosi mnie o taką relację i ona właśnie tak powinna wyglądać – mówił Amaro.
Według restauratora, męstwo we współczesnym świecie to naśladowanie Chrystusa. – Jest ogromna presja na ludzi wierzących, podążanie za Chrystusem, to było, jest i będzie zawsze ogromne wyzwanie. Bycie ojcem, to pełne poświęcenie, zrezygnowanie z części siebie na cześć tego, co stworzyliśmy, a więc rodziny i dzieci. Trzeba być niezwykle świadomym, jak bardzo musimy się poświęcić dla drugiego człowieka, z czego należy zrezygnować. Obecnie jest ogromne zagrożenie rodziny, a kryzys męskości oznacza również kryzys wiary – mówił Amaro.
Wojciech Modest Amaro powiedział również, jaki według niego powinien być ideał ojca. – To człowiek miłujący i czerpiący z Boga Ojca. Tę miłość powinien przelewać na innych, a więc być naczyniem udrożnionym. Powinien być też wierny Chrystusowi i jego nauce, ale również żonie. Nie można zapominać o zaufaniu. Trzeba ufać sobie, ale i nauczyć się ufności do Boga. Bo jego nie trzeba motywować do tego, aby na nas zerkał, to jest pewien automatyzm. On ogarnia nas swoją miłością i na takich aspektach powinno być zbudowane męstwo – kontynuował.